Okładka zachęcająca do czytania - tak przyznaję, niekiedy oceniam książę po okładce. Pierwsze 100 stron przeczytałam w jeden wieczór, ciekawość losów bohaterów rosła z każda stroną. Potem jakoś mój zapał ostygł ale przeczytałam do ostatniej strony.
Bohaterami książki są Marta i Marcin. Ona kobieta po przejściach, żona lokalnego polityka, inteligentna i ładna, mogąca żyć w luksusie, on młody, przystojny, z dobrym zawodem, niewiele mogący jej zaoferować. Postanowili być razem, mimo przeciwności losu: kobieta po przejściach (poronienia, przemoc fizyczna ze strony męża) i mężczyzna pochodzący z biednej dzielnicy. Chcą zrobić wszystko, by uciec od przeszłości i by nie dosięgła ich zemsta jej męża. Początkowo ich miłość wydawała się mi się prawdziwa i wyjątkowa, że wszelkie przeszkody są w stanie ominąć dzięki swojej miłości, dzięki temu, że są razem. Ale im bliżej poznawałam bohaterów i zagłębiałam się w lekturze, tym więcej pojawia się intryg i niespodzianek. Marta zamiast trzymać się z dala od męża, idzie do niego by spróbować go przekonać, żeby ten nie mścił się na Marcinie, by zostawił ich i ich miłość w spokoju. Naiwnie wierzy, że jej mąż, mężczyzna zdolny do podniesienia na nią reki, do gwałtów i szantażów, spokojnie przyjmie jej prośby i argumenty i pogodzi się z odejściem żony i da jej rozwód. Jej wizyta w jego gabinecie przynosi odwrotny skutek, a ponad to Marta zaczyna grać na dwa fronty myśląc, że w ten sposób załagodzi chęć zemsty u męża. O ile początkowo postać Marty budzi sympatię o tyle później jest odwrotnie; jej poczynania wobec Marcina i męża zaczynają być wręcz śmieszne. Bo jak wierzyć w jej wielką miłość do Marcina gdy jednocześnie godzi się na wyjazd z mężem w delegację, naiwnie myśląc, że ten nie będzie chciał się z nią przespać?!
"Pomimo wszystkich wątpliwości, wiedziała jedno: musi jechać i być posłuszna mężowskiej woli, bo tylko w ten sposób ratuje Marcina, a dla niej on był najważniejszy. Dla jego spokoju gotowa była na najstraszliwsze tortury, upokorzenia." - autorka próbuje usprawiedliwiać postawę Marty jej wielkim uczuciem do Marcina, traktuje to jako poświęcenie i próbuje wręcz zrobić z niej męczennicę ale dla mnie to coś w stylu rozdwojenia jaźni :) Jej postawa nie budzi już nawet litości lecz śmiech.
W dalszej części książki poznajemy walkę Marcina i Marty o ich związek. Czy uda im się pokonać przeciwności? Czy są w stanie stawić czoła nie tylko wrogo im nastawionemu mężowi Marty? Czy jest ktoś, kto będzie ich wspierał? O tym musicie przekonać się sami.
"Pomimo wszystkich wątpliwości, wiedziała jedno: musi jechać i być posłuszna mężowskiej woli, bo tylko w ten sposób ratuje Marcina, a dla niej on był najważniejszy. Dla jego spokoju gotowa była na najstraszliwsze tortury, upokorzenia." - autorka próbuje usprawiedliwiać postawę Marty jej wielkim uczuciem do Marcina, traktuje to jako poświęcenie i próbuje wręcz zrobić z niej męczennicę ale dla mnie to coś w stylu rozdwojenia jaźni :) Jej postawa nie budzi już nawet litości lecz śmiech.
W dalszej części książki poznajemy walkę Marcina i Marty o ich związek. Czy uda im się pokonać przeciwności? Czy są w stanie stawić czoła nie tylko wrogo im nastawionemu mężowi Marty? Czy jest ktoś, kto będzie ich wspierał? O tym musicie przekonać się sami.
Książkę przeczytały już: