niedziela, 12 czerwca 2016

Dlaczego NIE powinnam iść na urlop wychowawczy?

Ależ nasłuchałam się dziś dobrych rad! Niedzielne popołudniowe spotkania mają ostatnio to do siebie, że ciągle słyszę pytania: Kiedy drugie? Czy przesypia noce? Czy karmisz jeszcze? A co po macierzyńskim? Dzisiejsza rozmowa przy herbatce skupiła się właśnie na moich planach po urlopie macierzyńskim, bo za dwa dni mój syn skończy rok. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że po urlopie macierzyńskim (ktoś wie dlaczego to się nazywa URLOP?) zamierzam iść na urlop wychowawczy. No i się zaczęło: że wychowawczy jest przecież bezpłatny, że po nim ciężko jest znaleźć pracę, że opiekunki wcale nie biorą tak dużo, że pani X wróciła do pracy, wynajęła opiekunkę i jest zadowolona a pani Y oddała dziecko do żłobka i świetnie sobie radzi, a czy jakbym teraz zaszła w ciążę to czy "coś" (w sensie kasy) dostanę, czy - skoro finansowo ledwo opłaca się wrócić do pracy - to rozglądam się za lepszą... Naprawdę ludziom nie wystarczy, że decyzję o urlopie wychowawczym podjęłam wspólnie z mężem i nie potrzebujemy w tej kwestii dobrych rad, wskazówek i komentarzy? Czy ja muszę tłumaczyć komukolwiek tę decyzję? Zawsze wiedziałam, że - o ile nasza sytuacja finansowa nam pozwoli- będę chciała po urlopie macierzyńskim zostać w domu z dzieckiem. I nie wynika to z tego, że NIE CHCE MI SIĘ PRACOWAĆ i wolę "siedzieć w domu", bo to " siedzenie w domu" to też praca, za którą dostaję wynagrodzenie lepsze niż u najlepszego pracodawcy na świecie. Tą nagrodą jest bezcenne obserwowanie mojego dziecka, tego jak rośnie i rozwija się, każdy jego uśmiech, kolejna zdobyta umiejętność, kolejne odkrycie piękna tego świata... Poza tym nie muszę wykorzystać całego wychowawczego; może za rok stwierdzę, że lepiej dla mnie i dla mojej rodziny będzie jeśli wrócę do pracy. Teraz wiem, że chcę podarować swojemu dziecku czas i pokazywać mu świat, bo mamy mnóstwo rzeczy do odkrycia:)
A jeśli jeszcze raz ktoś zacznie mnie przekonywać, że urlop wychowawczy nie jest dobrym rozwiązaniem to <chyba> zacznę gryźć!!!:-)

1 komentarz:

  1. hahaha, a ja zostałam zwolniona dzień po tym jak się dowiedziałam, że jestem w ciąży. Tak musiało być. I tak nie dostałabym w czasie ciąży żadnej kasy. Sprawdziłam każdą możliwą opcję.
    I po roku sie okazało, że wystarczyło wziąć urlop i wszystko byłoby cacy....
    ale i tak jestem szczesliwa, bo mam moje maleństwo każdego dnia w każdej chwili. To cudowne!

    OdpowiedzUsuń

Zostaw komentarz - chcę wiedzieć, że ktoś to czyta:)