niedziela, 31 lipca 2016

Moje domowe SPA

Jak chyba każda kobieta, w trakcie ciąży trochę się  martwiłam o stan swojego ciała po porodzie. Zawsze byłam szczupła, nie miałam problemu z utrzymaniem zadowalającej mnie wagi, ale jak powszechnie wiadomo, ciało kobiety po ciąży się zmienia. Na szczęście istnieją triki i domowe sposoby, żeby dobrze się czuć w swojej skórze po porodzie. Mam to szczęście, że ciągle słyszę, że jestem taka szczupła, że wyglądam jakbym nigdy w ciąży nie była. No cóż, nie ukrywam, że nie jest to zasługa wyłącznie karmienia piersią. W tym wpisie zdradzę Wam kilka swoich sposobów na fit ciało po porodzie.

1. Dzień zaczynam od masażu. Każdego poranka, zanim jeszcze otworzę oczy, mój osobisty masażysta wykonuje masaż całego ciała, który działa ujędrniająco i pobudzająco. Po 10 minutach czuję się jak po wypiciu pierwszej kawy. Od razu mogę przystąpić do mojego drugiego urodowego triku...

2. czyli podnoszenie ciężarów. Tak, tak. Od rana wyciskam na ramiona jakieś 12 kg. W ten sposób nie muszę się martwić, że z przedramion będzie mi zwisać galareta i śmiało mogę odkrywać ramiona.

3. Zdrowe śniadanie. Mój M. je zazwyczaj na śniadanie owsiankę lub płatki z mlekiem. Samo zdrowie więc to co zostanie jest od razu moim śniadaniem. A dobre śniadanie to wstęp do udanego dnia.

4. Kolejny mój trik to makeup no makeup. Na co dzień nie mam czasu na robienie porządnego makijażu. Krem BB i korektor w niewielkich ilościach, nakładany w pośpiechu, tyle żeby nie wystraszyć przechodniów na osiedlu podczas spaceru musi wystarczyć. Z pewnością wychodzi to mojej cerze na dobre - skóra może oddychać a pory nie zamykają się pod warstwą ciężkiego makijażu.

5. Kolejny trik to spacery. Dużo spacerów. W moim przypadku pozostanie w domu na cały dzień grozi frustracją najpóźniej koło południa, a to nie jest dobre dla moich domowników:). Biorąc pod uwagę, że jeszcze muszę zejść z czwartego piętra to już samym tym faktem mam odhaczoną część spaceru. W 98% wyjść z domu zabieram ze sobą swoje dwunastokilogramowe ciężarki, gdyż przerwy w ćwiczeniu mięśni rąk nie są wskazane. No ale wróćmy do samych spacerów: działają relaksacyjnie, usprawniają układ krążenia, wzmacniają mięśnie, stawy i kości. Nic tylko spacerować! Tak więc ja i mój hantelek wychodzimy codziennie na minimum dwie godziny a czasem nawet 2-3 razy dziennie. To pewnie dzięki temu mam wyrzeźbione łydki.

6. Zdrowe obiady. Dużo warzyw. Kiedyś nie przywiązywałam dużej uwagi do tego co mam na talerzu, ale odkąd rozszerzam dietę mojego synala w naszym domu ciągle są warzywa i owoce. Korzysta na tym cała rodzina i to jest super.

7. Piję dużo wody. Na szczęście M. też ją lubi. A tak na serio to mój osobisty dietetyk, trener i masażysta  nie pozwala mi jeść w spokoju więc żeby oszukać głód piję wodę. Dzięki temu moja skóra jest nawilżona a co za tym idzie jędrniejsza.

8. Bieganie. Tak, mam czas na bieganie. Wieczorami, z tym że głównie po mieszkaniu. Ze szmatą. Dzięki temu nie wydaję kasy na obuwie sportowe a mimo to trening mam odhaczony. Takie bieganie (czasem połączone ze skakaniem - po meblach) wzmacnia mięśnie i odstresowuje mnie.

Tym oto sposobem ważę 53 kg przy wzroście 170 cm. A jak Wy dbacie o formę?


środa, 20 lipca 2016

Prezenty z okazji pierwszych urodzin chłopca

Pomysł na ten post długo za mną chodził. Kiedy zaprosiliśmy gości na pierwsze urodzinki M. dostawaliśmy sporo pytań o prezent dla niego, niestety nie za bardzo pomogliśmy w tej kwestii. M. ma cały pokój zabawek i poza planowanym zakupem fotelika na rower nic nie przychodziło nam do głowy. Wiedziałam natomiast, że nie będziemy zadowoleni z zabawek typu chodzik, pchacz czy grający nocnik. W niedzielę moja siostra będzie na pierwszych urodzinach syna swojej koleżanki i znowu ma problem z pomysłem na prezent. Dlatego postanowiłam stworzyć listę kilku propozycji prezentowych dla chłopca, za jakiś czas pojawią się propozycje dla dziewczynki.

1. Samochód platforma Mega Bloks klik - to prezent, który M. dostał od nas w dniu urodzin i w zasadzie sam go sobie wybrał. Pojechaliśmy do sklepu z zamiarem kupienia mu karetki lub wozu policyjnego ale gdy trafiliśmy na dział z samochodami synek od razu podszedł do półki na której stała ta laweta i wyciągnął do niej rączki- od razu wiedzieliśmy, co chce dostać na urodziny:) Muszę Wam powiedzieć, że to był bardzo udany zakup! Platforma ma kilka ruchomych elementów a do zestawu dołączone są dwa małe samochodziki: spychacz i wywrotka. Młody bawi się lawetą kilka razy dziennie a wtedy "nie ma dziecka".
Tutaj mała anegdota: gdy weszliśmy na dział z zabawkami ekspedientka zapytała czy może w czymś pomóc. Odpowiedzieliśmy, że szukamy samochodu do zabawy dla rocznego dziecka. Pani pokierowała nas do miejsca gdzie były zabawki dla roczniaków i zaproponowała coś w tym stylu klik. Z nieukrywanym uśmiechem na twarzy odpowiedzieliśmy, że syn już dawno takimi się nie bawi - "efekt uboczny" poważniejszych zabawek, które dostał po starszych kuzynach.

2. Namiot dziecięcy IKEA klik - młody dostał go od chrzestnej w zestawie z tunelem klik. Ten prezent sprawdza się idealnie. Mieszkamy w bloku ale na szczęście pokój dzienny jest na tyle duży, że oba elementy po rozłożeniu bez problemu mieszczą się w nim a ich plusem jest to, że łatwo je złożyć i zajmują mało miejsca - można je schować np. pod łóżkiem bądź za kanapą. Ponieważ często jeździmy na  weekendy do dziadków, którzy mają duży ogród, to zabieramy namiot i tunel ze sobą, by młody mógł w nich baraszkować na świeżym powietrzu. Zabawie w a kuku nie ma końca!

3. Stolik do zabawy wodą i piaskiem klik - podobny kupiłam swojemu chrześniakowi na roczek. Bratowa bardzo chwaliła sobie ten zestaw. Jego ogromną zaletą jest to, że można używać go w domu, na balkonie lub na podwórku. Na allegro można znaleźć wiele jego odpowiedników w różnych cenach; są też składane w zestawie z krzesełkiem.

4. Fotelik na rower -  M. został nim obdarowany przez ojca chrzestnego. To chyba najlepszy z możliwych prezentów. Młody uwielbia nasze rodzinne wycieczki, ciągle się śmieje, rozgląda, pokazuje rączką obiekty, które go zaciekawiły i... łaskocze po plecach mnie lub męża - zależy kto go akurat wiezie na rowerze.

5. Stolik muzyczny klik - sądząc po tym, jak M. lubi spędzać czas przy stoliku edukacyjnym, taki stoliczek muzyczny z pewnością by go zaciekawił.

Jestem ciekawa co Wy dopisalibyście do listy. Czekam na Wasze propozycje.


poniedziałek, 11 lipca 2016

Wyprawka do szpitala przed porodem

Temat "porodowej" wyprawki jest często poruszany na blogach i różnorodnych broszurach, które możemy dostać np. od położnej środowiskowej z przychodni, do której należymy. W tym wpisie chcę się z Wami podzielić swoim doświadczeniem w tej kwestii.

Przed spakowaniem rzeczy dla siebie i maluszka skonsultowałam listę zawartą w jednej z książeczek wyprawkowych z położną, która miała być ze mną przy porodzie. Listę potrzebnych rzeczy można podzielić na kilka kategorii:
- dokumenty: dowód osobisty (potrzebny podczas przyjęcia do szpitala), karta ciąży i wyniki badań (najważniejszy wynik to wynik badania GBS); * najlepiej, jeśli na karcie ciąży w widocznym miejscu zapiszemy swój PESEL, a w miejscu przeznaczonym na notatki zapiszemy nazwy leków, które brałyśmy podczas ciąży oraz NIP pracodawcy;
- artykuły higieny osobistej: duże podpaski, płyn do higieny osobistej, co najmniej 2 ręczniki, pasta i szczoteczka do zębów, wkładki laktacyjne, przybory toaletowe; w moim przypadku bardzo sprawdziły się też chusteczki do higieny intymnej natomiast podkłady higieniczne chłonne na łóżko zapewniał szpital (dodam, że codziennie była możliwość zmiany pościeli);
- ubrania: minimum 2 koszule nocne rozpinane, biustonosz do karmienia, majtki jednorazowe, kapcie, klapki pod prysznic, szlafrok (z uwagi na fakt, że w szpitalach jest naprawdę ciepło, żeby nie napisać gorąco, proponuję jakiś cienki, niekoniecznie do kostek, sprawdzi się też dłuższy cienki rozpinany sweterek lub bluza);
- rzeczy dla dziecka: paczka najmniejszych pampersów, maksymalnie 3 pieluszki tetrowe, 3-4 pajacyki, 1 czapeczka bawełniana, 1 para skarpetek bawełnianych, chusteczki nawilżone, krem do pielęgnacji pupy, rożek * w moim przypadku położna bardzo uszczupliła listę rzeczy dla dziecka, wykreśliła z niej m.in. ręcznik z kapturkiem, szczotkę do włosów, oliwkę, mydełko; wszystko zależy od zwyczajów panujących w danym szpitalu np. czy dziecko jest po porodzie i w trakcie pobytu w szpitalu kąpane, na oddziale na którym rodziłam dzieci nie są kąpane, M. miał tylko umyte włoski bo miał ich sporo po urodzeniu i były bardzo posklejane, w wielu szpitalach dzieciom na oddziale nie zakłada się czapeczek i rękawiczek "niedrapek";
- inne: mała butelka wody z dzióbkiem, żeby było nam łatwiej się napić podczas porodu i 2 duże butelki wody mineralnej, sztućce, kubek, drobne pieniądze, koło poporodowe (może je zastąpić dmuchane koło do pływania), ładowarka do telefonu.

Mam nadzieję, że nic nie pominęłam. Dodam jeszcze, że dużą część rzeczy z tej listy razem z wyprawką do domu dla dziecka (rzeczy typu aspirator do nosa, nożyczki, termometr, myjka frotte oraz kosmetyki dla niemowlaka) kupiłam na allegro - porównałam ceny z tymi w Rossmanie i według obliczeń wyszło blisko 100 zł różnicy, więc warto:-)

Wyprawkę warto zacząć kompletować około dwa miesiące przed przyjściem dziecka na świat, aby zrobić to "na spokojnie" i uniknąć pośpiechu i nerwów, tak aby w kluczowym momencie zabrać ze sobą spakowane już torby.


środa, 6 lipca 2016

Malinowy król

Z nadejściem lipca świętowaliśmy w gronie najbliższej rodziny pierwsze urodziny M. A skoro były urodziny to oczywiście musiał być tort. No i wymyśliłam sobie, że sama go zrobię, chociaż nie mam doświadczenia w robieniu tortów. Nie chciałam się porywać na coś mega spektakularnego, toteż szukałam prostych przepisów w internecie; miał być prosty biszkopt przekładany kremem z dodatkiem malin bo akurat jest na nie sezon i M. uwielbia maliny. 
Świetny przepis na biszkopt na tort znalazłam tutaj. Wyszedł bardzo puszysty i pachnący. Biszkopt podzieliłam na dwa płaty. Następnie przygotowałam masę z serka mascarpone (500g) i śmietany kremówki (400 ml); akurat w robieniu tego kremu mam doświadczenie bo często robię z Panem Mężem i Ojcem tiramisu:-) Po prostu ubijam śmietanę a potem powoli, cały czas mieszając mikserem dodaję mascarpone i kilka łyżek cukru pudru. Część kremu wyłożyłam na jeden blat biszkoptu nasączonego kawą, a następnie przełożyłam malinami.Aby uzyskać dodatkową warstwę ciasta a nie piec kolejnego biszkoptu,na warstwę malin nałożyłam moczone w kawie okrągłe biszkopty, na nie masę i maliny, następnie położyłam drugi blat biszkoptu i krem. Całość ozdobiłam malinami, wiórkami czekolady u ułożyłam napis z czekoladowych liter klik - do tej pory nie wiedziałam, że są takie gotowe do kupienia:-) Brzegi tortu ozdobiłam podłużnymi biszkoptami(nie trzeba całych brzegów smarować kremem, wystarczy odrobina by ciastka się "przykleiły"), które obwiązałam błękitną tasiemką.
Myślę, że jak na pierwszy raz wyszło całkiem nieźle. Następnym razem zrobiłabym słodszy krem i bardziej nawilżyła biszkopty.
Jak podoba Wam się efekt wizualny?