wtorek, 6 września 2016

Życie pełne jest niespodzianek

Życie ze mnie zadrwiło. Zagrało mi na nosie. Zaśmiało mi się w twarz....
Bo kiedy już myślałam, że ogarniam, że nie jest tak źle, gdy zaczęłam odpuszczać sobie pewne sprawy by móc skupić się na moim M., inaczej organizowałam sobie dzień i pomyślałam, że będzie ok, wszystko wywróciło się do góry nogami.
Kiedy pomyślałam, że cudownie jest patrzeć na tego mojego  skrzeczo-śmieszka, bo kocham go za nic i pomimo wszystko, i w myślach planowałam nasz kolejny rok na moim kolejnym "urlopie" - tym razem wychowawczym- złota rybka postanowiła spełnić niewypowiedziane życzenie przynajmniej rok wcześniej niż bym chciała. 
Kiedy kolejnym krokiem do "by żyło się lepiej" miał być big remont w naszym M na początki września okazało się, że zamiast pakować swoje rzeczy, żeby uchronić je przed remontowym kurzem i pyłem muszę rozpakowywać i układać nowe rzeczy na nowych mebelkach...


Dostałam pracę. Nową pracę. W nowym miejscu. 
Wystarczyło jedno cv. Jedna krótka rozmowa. 
Taka okazja mogłaby się nie trafić za rok czy dwa.
Zaczynam od początku.
Nowa grupa. Czterolatki. Nowe wyzwania.

Z pierwszym września wywróciłam życie swoje i swojej rodziny do góry nogami. Mamy kosmos w domu. 
Miałam być na wychowawczym a idę do pracy. Młody idzie do żłobka chociaż zawsze mówiłam, że moje dziecko do żłobka nigdy nie pójdzie. Życie samo pisze scenariusze i weryfikuje nasze plany...

Mam nadzieję, że uda mi się pogodzić wszystkie obowiązki. Z niczego nie chcę rezygnować. Nadal staję na głowie. Noce są jeszcze krótsze niż wcześniej. Mam nadzieję, że niczego nie będę żałować. 

Trzymajcie za mnie kciuki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw komentarz - chcę wiedzieć, że ktoś to czyta:)