środa, 24 sierpnia 2016

Po co mi ten blog?

Zanim zaszłam w ciążę i poszłam na urlop zdrowotny, a potem macierzyński, byłam całkowicie pochłonięta swoją pracą. Jestem z zawodu i z zamiłowania nauczycielką, uwielbiam pracę z dziećmi i angażuję się w nią całą sobą. Planowanie zajęć i organizowanie atrakcji pochłaniało niemal całkowicie mój czas. Uważam, że nauczycielem, a w gruncie rzeczy pedagogiem jest się nie tylko w godzinach pracy lecz bez przerwy. Gdy wracałam do domu kolejne godziny spędzałam na planowaniu, szukaniu inspiracji i pogłębianiu swojej wiedzy pedagogiczne.

Kiedy zaszłam w ciążę i po pięciu miesiącach odeszłam na urlop zdrowotny, tęskniłam za swoją grupą, ale chciałam skupić się na sobie i dziecku. Potem urodził się M. i byłam ,,cała'' dla niego. Od tego momentu to nie praca ale on był najważniejszy, był całym moim światem. Zresztą nadal tak jest. Jednak kiedy mały skończył pół roku, minął ten "najgorszy" czas, zaczęłam zauważać, że czegoś mi brakuje. Oczywiście realizowałam się jako matka i jako gospodyni domowa (hehe) ale zaczęłam chcieć czegoś więcej. Przebywanie z dzieckiem 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu potrafi wymęczyć fizycznie ale i psychicznie. Każda mama potrzebuje jakiejś odskoczni. Prędzej czy później dopada nas frustracja, która się pogłębia i rzutuje na całą rodzinę.

U mnie tak było i starałam się znaleźć sobie jakąś odskocznię, coś, co pozwoli mi na  chwilę wytchnienia i da mi dawkę kreatywności (bo poza gotowaniem obiadów nic kreatywnego nie robiłam). Ponieważ o samotne wyjście z domu chociaż na godzinę 2-3 razy w tygodniu było ciężko (próbowałam przez miesiąc chodzić na fitness ale po wykorzystaniu 5 z 9 wejść karnetowych po miesiącu zrezygnowałam - strata pieniędzy). Zaczęłam myśleć o alternatywie. I tak, po nitce do kłębka, wymyśliłam sobie ten blog. Spróbowałam. Wkręcam się w to. Pomysłów mam całą głowę, Zgłębiam tajniki blogowania, poznaję ciekawych ludzi i ich miejsca w sieci. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Ale póki co,cel swojego blogowania osiągam - odskocznia i rozrywka. Trzymajcie za mnie kciuki.



6 komentarzy:

  1. trzymam bardzo mocno!
    ale przecież wiadomo - to nałóg ;)
    wpadłyśmy w to po uszy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kaśka! Ty dałaś mi tego największego kopa na zapęd. Przestałam zwlekać, zaczęłam blogować dzięki Tobie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć Kochana! Początki są ciężkie, ale blog to rewelacyjne lekarstwo dla naszych matczynych głów! Robisz w ten sposób coś dla siebie. A dzieląc się opiniami, robisz też coś dla innych :)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw komentarz - chcę wiedzieć, że ktoś to czyta:)