Kiedy urodził się M.
wiedziałam, że połowa świata będzie służyła „dobrymi radami” bo przecież młoda
matka z pierwszym dzieckiem jest kompletnie nieporadna i pozbawiona matczynej
intuicji i instynktu. Na początku potrafiłam to ignorować ale im M. starszy tym
bardziej mnie to denerwuje ( a zdenerwować mnie nie trudno bo mało sypiam).
Poniżej lista tego co usłyszałam albo
słyszę przynajmniej raz w tygodniu i co działa na mnie jak przysłowiowa płachta
na byka.
Czy przesypia już noce? ( A jakie to ma dla
Ciebie znaczenie?)
Jak długo zamierzasz karmić piersią? ( Dopóki
przestanę być na tyle leniwa, żeby zabierać posiłki dla dziecka ze sobą)
Dziecko musi się wypłakać (bez komentarza)
Pierś mu już nie wystarczy, biszkopciki mu daj
(Autentyk, usłyszałam to gdy M. miał 3 miesiące. Myślę, że M. marzył wtedy o
udku z dinozaura tylko nie potrafi o tym powiedzieć i dlatego tak płakał)
Jak Ty byłaś w jego wieku to już jadłaś… (i tu
następuje wyliczanka)
Noszenie w chuście jest niedobre, za ciasno
dziecku ( bo w łonie matki to miał luz i swoje oddzielne M4)
Przyzwyczaiłaś go do tego (co sąsiadce do tego,
że moje dziecko nie lubi wózka? Nie wiem!)
Kiedy drugie?
(a pasuje Ci za rok o tej samej porze?)
Jedz, jedz, musisz mieć pokarm (doprawdy? To już
powietrze nie wystarczy??)
Jak długo chcesz siedzieć z dzieckiem w domu?
(Ja nie siedzę. Zapomniałam już o tym, że można siedzieć. Ja leżę i pachnę.)
kurcze, jednak nie wszystkie słyszałam :D
OdpowiedzUsuńno ale cóż... z dzieckiem zawsze jest ciekawie!