Niedawno wpadła mi w ręce książka Tomasza Bułhaka pt. "Tata w budowie". Podsunęłam ją mężowi ale zniechęcony książkami dla ojców, które czytał kiedy byłam w ciąży, nie dał się namówić. Z ciekawości zaczęłam ją czytać i przepadłam.
"Tata w budowie" to zbiór felietonów, jak być ojcem i zwariować, zwariować ze szczęścia. Książka opisuje rodzicielstwo z punktu widzenia ojca a opis jest bardzo subiektywny i... przezabawny. Jak we wstępie pisze autor - książka nie jest opisem testów piętnastu przewijaków; wręcz przeciwnie - dowiadujemy się między innymi, dlaczego nie trzeba posiadać podgrzewacza do butelek kiedy ma się niemowlę w domu, jakie są plusy wynikające z posiadania psa gdy ma się w domu szkraba, jak "przetrwać" wakacje z dzieckiem nad morzem, dlaczego czasem warto odpuścić, żeby "wygrać" i dlaczego nie warto słuchać "ludowych strachów" typu "dziecko kosztuje fortunę". Z każdą przeczytaną stroną miałam wrażenie, że więź między ojcem a córką się zacieśnia, widać jak "buduje się" między nimi wyjątkowa relacja.
Niewątpliwie książka ta jest nie tylko dla ojców. Myślę, że śmiało mogą po nią sięgać mamy, te przyszłe i te obecne, aby choć trochę poznać perspektywę partnera/męża, który oczekuje na dziecko albo został ojcem i który z pewnością też ma związane z tym obawy, troski, zmagania.
Treść książki doskonale uzupełniają świetne ilustracje Marii Apoleiki; kiedy tak na nie patrzyłam myślałam, że byłyby z nich świetne plakaty do pokoju dziecięcego:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw komentarz - chcę wiedzieć, że ktoś to czyta:)